logo

Drodzy Czytelnicy


Lista sław, które pojawiły się dotychczas na okładce GÓR, stanowiłaby już spory fragment indeksu nazwisk górskiej encyklopedii. Tak się jednak złożyło, że dotychczas na naszym „coverze" nie występowała jedna z największych ikon współczesnej wspinaczki skalnej, Amerykanka Lynn Hill. Postanowiliśmy nadrobić te zaległości. Czynimy to nieprzypadkowo. Lynn łączy bowiem symbolicznie najważniejsze wydarzenie we wspinaczce skalnej ostatnich miesięcy - świetne przejścia Tommy Caldwella na Nosie, o których piszemy w Top News - z tematem wiodącym tego numeru GÓR, czyli znakomitym materiałem Micheala Meisla o włoskim Arco. Urocza miejscowość nad Jeziorem Garda to prawdziwy outdoorowy raj, w którym w czasie jednego tygodnia pobytu można połączyć wspinanie skalne - zarówno skałkowe, jak i wielowyciągowe - z wypadem na narty, windsurfingiem i kolarstwem górskim. Ponadto Arco jest miejscem niezwykle klimatycznym, którego atmosfera zostawia trwały ślad w pamięci każdego, kto choć raz zakosztuje jedynej w swoim rodzaju mieszanki śródziemnomorsko-alpejskiej. Pracując nad materiałem, trudno nam było opędzić się od wspomnień i powstrzymać od marzeń o jak najszybszym powrocie w te okolice. Mamy nadzieję, że nasz osobisty stosunek do tego „skalnego raju" zaowocował bardzo ciekawym i wyczerpującym materiałem.

Mija rok, odkąd poświęciliśmy prawie cały numer GÓR jednej z największych znakomitości sportów wspinaczkowych ostatnich kilkunastu lat, Alexowi Huberowi. Od tego czasu Niemiec, którego tak dobrze zapamiętaliśmy ze znakomitego występu na Krakowskim Festiwalu Górskim, był nieobecny na naszych łamach. Nie było o nim słychać również na stronach internetowych i w czasopismach branżowych. Jednak każdy, kto choć trochę zna biografię młodszego Hubera, mógł być pewien, że taki stan rzeczy nie będzie trwał długo i że po raz kolejny mamy do czynienia z „ciszą przed burzą". Tak też się stało. Wprawdzie w przypadku uklasycznienia Drogi Petita na Grand Capucinie mówienie o burzy byłoby pewną przesadą, ale przejście jest zacne. Ciekawej i napisanej z pasją relacji Hubera towarzyszą jak zawsze rewelacyjne zdjęcia słynnego Heinza Zaka.

Mam wrażenie, że już zapowiedzi dwóch wspomnianych powyżej materiałów, które zajmują - bagatela! - 24 strony, zwiastują niezwykle ciekawy numer. Jedne z najgrubszych w historii, 98-stronicowe GÓRY 2005/10 przynoszą jednak znacznie więcej ciekawej treści i efektownych zdjęć. Jak zwykle nie obeszło się bez wywiadów ze znakomitościami świata gór i wspinaczki. Tym razem nie mają one typowo retrospektywnego charakteru. Punktem wyjścia w obu rozmowach były bowiem najnowsze osiągnięcia dwóch wspinaczy, reprezentujących skrajne odmiany gry wspinaczkowej: działalności w stylu alpejskim w górach wysokich i bulderingu. Słowak Dodo Kopold opowiada o pełnej dramatycznych przygód wspinaczce na Great Trango w Karakorum, po której wytyczył nową drogę na tym szczycie o nazwie Assalam Alaikum (dodajmy: drogę, będącą jednym z czołowych osiągnięć w tej dziedzinie w ostatnim czasie). Z kolei „król bulderingu", Fred Nicole, wspomina rozwiązanie jednego z najtrudniejszych problemów bulderowych świata - Amandla w Rocklands.

Miłośnicy podróży z chęcią sięgną po zajmujące zapiski z wojaży po Tadżykistanie (zamieszczone w stałym kąciku turystycznym) oraz skalnych rejonach południowej i środkowej Europy (pióra jednego z naszych najbardziej obiecujących wspinaczy skałkowych młodego pokolenia - Mateusza Haładaja). Trzeba również wspomnieć o materiale Marcina Miotka, autora pierwszego polskiego wejścia na Mount Everest, dokonanego bez użycia dodatkowego tlenu. Marcin nie tylko zwycięsko wyszedł z próby opisania dość dobrze już znanej historii swojej samotnej wspinaczki na najwyższy szczyt świata, ale postanowił ją uzupełnić o ciekawe spostrzeżenia, dotyczące stylu i klasyfikacji wejść na himalajskie ośmiotysięczniki.

Zwraca również uwagę bardzo pokaźny materiał pt. „Szkolenie - co dalej?" Nasi stali Czytelnicy doskonale wiedzą, że polemiki, felietony lub kącik literacki, publikowane bez materiału ilustracyjnego, nie zajmują zwykle więcej niż 3-4 strony. Jednak tym razem, ze względu na temat, wzbudzający w środowisku tak wiele emocji, postanowiliśmy zrobić wyjątek.

Mam nadzieję, że zawartość tych GÓR zadowoli wszystkich, zaostrzając równocześnie apetyty na kolejne numery. Te zaś, zapewniam, zapowiadają się naprawdę sensacyjnie. Rąbka tajemnicy co do zawartości kolejnego wydania odsłania strona 96. Szczegóły uczty, jaką szykujemy w podwójnym numerze grudzień-styczeń, pozwolę sobie na razie zachować w tajemnicy...

Piotr Drożdż



adres email do składania reklamacji: reklamacje@czytaj.goryonline.com